Print Friendly and PDF
October 2020

Transformacja energetyczna – jest wola wolnego ograniczania wydobycia węgla w Polsce – ale czy szczera?

Piątkowe porozumienie nie ma nic wspólnego z łagodzeniem skutków likwidacji górnictwa w Polsce – pisze Patryk Białas, radny z Katowic, członek stowarzyszenia BoMiasto.

Po pierwsze, uważam, że rząd oszukał górników. Nie mam wątpliwości, że porozumienie zostało zawarte jedynie po to, aby w piątek nie wybuchł strajk generalny w kopalniach. Tymczasem, gdyby rząd chciał trwałego porozumienia i bezpiecznej przyszłości dla górników, nie chowałby głowy w piasek.

Zamiast dotować miliardem złotych rocznie branżę, która się kończy, powinien przeznaczyć te pieniądze na łagodzenie skutków likwidacji górnictwa. Trzeba zbudować program wsparcia dla odchodzących z pracy w górnictwie, dotować tworzenie nowych miejsc pracy w branżach przyszłościowych i opracować program przekwalifikowania odchodzących z górnictwa.

Po drugie, rząd dzieli mieszkańców Górnego Śląska. To egoizm, aby podpisywać porozumienie jedynie z górniczymi związkowcami – jedną, kończącą się branżą. Do stołu nie zostali dopuszczeni ani samorządowcy, ani firmy z otoczenia górnictwa, ani młodzież ze strajków klimatycznych, która będzie żyła w sytuacji kryzysu klimatycznego dłużej niż obecni górnicy.

Na Górnym Śląsku nie mieszkają tylko pracujący przy wydobyciu węgla. Mieszkają tutaj również lekarze, nauczyciele i kasjerzy. Skoro „umowa społeczna” ma być przygotowana do 15 grudnia, trzeba powołać szerszą grupę – z udziałem samorządowców, osób biegłych w kwestiach klimatycznych i unijnych regulacjach. Rząd cały czas proponuje daty odejścia od węgla, które w żaden sposób nie odnoszą się do nauki o klimacie i wynikającego z niej tempa redukcji emisji. Mało tego, eksperci od energetyki w Polsce nie mają wątpliwości, że tak późna data wyjścia z węgla jest kompletnie oderwana od sytuacji rynkowej.

Po trzecie, porozumienie zakłada wykorzystanie narzędzi, które są w tym momencie nielegalne. Eksperci są zgodni, że brak podstaw prawnych, aby Komisja Europejska zgodziła się na pomoc publiczną. Licząc na taką zgodę i zawierając w piątek porozumienie, rząd wykazał się ogromną naiwnością. Ta sprawa została zamknięta porozumieniem z 2010 o zakończeniu dopłat w 2018 roku. Musiałoby zostać zmienione prawo unijne. Taka procedura z udziałem KE, Parlamentu, a także państw członkowskich – z których wszystkie poza Polską zgodziły się już na neutralność klimatyczną – trwa kilka lat. Tymczasem problem z wypłatami w PGG jest każdego miesiąca coraz większy.

W końcu, nie mam absolutnie żadnej wątpliwości, że rząd podrzucił na Śląsk bombę z opóźnionym zapłonem. Zamiast podpisywać porozumienie będące krokiem w tył w stosunku do projektu „Polityki energetycznej państwa do 2040″, trzeba niezwłocznie – raptem w ciągu kilku miesięcy – napisać przemyślany i uzgodniony harmonogram likwidacji kopalń, czyli „Terytorialny plan sprawiedliwej transformacji dla Śląska”.

Rząd gra w bardzo niebezpieczną grę, polegającą też na tym, że obiecując przedłużone życie kopalniom, może sprawić, że miliardy europejskie przejdą nam koło nosa. Mam tutaj na myśli nie tylko Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, ale również Fundusz Odbudowy oraz fundusze strukturalne, których 30 proc. ma zostać przeznaczone na realizację unijnych celów polityki klimatycznej. Podpisane porozumienie niczego nie kończy. Przesuwając zamykanie kopalń na kolejne dekady, rząd pogarsza swoją pozycję negocjacyjną w wyścigu o pieniądze dla Śląska. Co będzie, jeżeli kopalnia ekonomicznie się zawali w roku 2022, 2023 czy 2026? Tych pieniędzy już nie będzie, zostaną rozdysponowane gdzie indziej.

Nie twierdzę, że likwidacja górnictwa na Śląsku jest łatwa. Problem polega na tym, że rząd, próbując przerzucić „na Brukselę” odpowiedzialność za fiasko i dzielenie Ślązaków na pracujących i niepracujących w kopalniach, podpala Górny Śląsk. Odkładanie decyzji przez lata, a potem próba uzyskania specjalnego traktowania i wymuszenia zmiany zasad, które – w tym przypadku – obowiązują od dekady, to przepis na porażkę.

Ślązacy zrozumieli, że rząd skapitulował przed liderami związków zawodowych. Protest w kopalniach się zakończył, ale kryzys w branży trwa i wszystko wskazuje na to, że będzie się pogłębiał. Ślązacy nie są naiwni. Przeczuwając, że Śląsk z problemem górnictwa pozostanie osamotniony i nie oglądając się na rząd, przez ostatnie miesiące śląscy samorządowcy, organizacje obywatelskie i mieszkańcy rozmawiali oddolnie o działaniach osłonowych. Zamiast opowiadać bajki o likwidacji górnictwa w Polsce do roku 2049, rząd powinien jak najszybciej zgodzić się na neutralność klimatyczną Polski i pozyskać na ten cel fundusze unijne. Jestem przekonany, że Ślązacy wymyślą swój region od nowa. Wtedy będzie spokój i porządek.

Patryk Białas

źródło: energia.rp.pl, informacja z dn. 01.10.2020

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. W programie służącym do obsługi Internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.