
Przez pandemię koronawirusa globalne zapotrzebowanie na energię spadło o 6 proc.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) w swoim raporcie o rynku energetycznym na świecie (Global Energy Review 2020) oszacowała, że spadek globalnego popytu na energię na świecie (wynoszący obecnie 6 proc.) jest 7-krotnie większy niż podczas poprzedniego kryzysu finansowego z lat 2008-2010. Zastrzega też, że to jedynie średnia dla całego świata – w USA redukcja popytu sięga 9 proc., a w Unii Europejskiej nawet 11 proc.
Ale nawet spadek w wysokości 6 proc. jest ogromny. Ostatni raz (w ujęciu procentowym) popyt spadł tak mocno w 1950 r., gdy spora część świata dopiero odbudowywała swoje gospodarki po II wojnie światowej. Licząc zaś w wartościach bezwzględnych, tak dużego spadku popytu na energię nie było jeszcze nigdy.
Przyczyną tego spadku jest przede wszystkim wstrzymanie gospodarek w wielu miejscach na świecie z powodu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. (tzw. lockdown). W wielu krajach obostrzenia przeciwepidemiczne były lub nadal są tak poważne, że stanęła nawet przeważająca część przemysłu czy duża część transportu.
IEA szacuje, że jeśli obostrzenia będą znoszone powoli albo trzeba będzie je ponownie wprowadzać wraz z ewentualną drugą falą pandemii (np. jesienią) to procentowy spadek popytu w ujęciu rocznym może być nawet tak duży jak w najgorszych momentach Wielkiego Kryzysu lat 30. XX wieku. Według wyliczeń Agencji każdy miesiąc takich obostrzeń, jak te, które obowiązywały na świecie w kwietniu, będzie obniżać popyt na energię o kolejne 1,5 proc.
Taka redukcja zużycia energii ma jednak bardzo pozytywny wpływ na emisję do atmosfery dwutlenku węgla. IEA ocenia, że w całym bieżącym roku spadnie ona o 2,6 mld ton, czyli o 8 proc. To dobra wiadomość dla klimatu, ale nawet taka redukcja to za mało, aby powstrzymać zmiany klimatyczne. Jednak na pewno ułatwi to osiągnięcie celów, jakie społeczność międzynarodowa postawiła sobie w Porozumieniu Paryskim z 2015 r. Zwłaszcza, że pandemia sprawia, że z braku popytu na energię, wyłączane są przede wszystkim elektrownie węglowe oraz (choć w mniejszym stopniu) gazowe. Dzieje się tak m.in dlatego, że duże bloki węglowe najmocniej przeciążają sieć przesyłową, a po drugie – łatwo je wyłączyć.
Według wyliczeń IEA, popyt na węgiel na światowych rynkach spadł w pierwszym kwartale tego roku o 8 proc. w stosunku do analogicznego okresu w roku poprzednim. To dużo, jeśli porównać z tym, że tegoroczny spadek popytu na gaz w tym okresie wyniósł 2 proc., a na ropę 5 proc. Całoroczny spadek popytu na ropę jest obecnie trudny do oszacowania, ponieważ zależy od znoszenia epidemicznych obostrzeń i ograniczeń w transporcie (zwłaszcza lotniczym). To transport kołowy i lotniczych odpowiada za niemal 60 proc. zużycia ropy naftowej na świecie.
IEA szacuje też, że globalny udział źródeł odnawialnych w produkcji energii wzrośnie w tym roku o 5 proc. i na koniec 2020 r. OZE i elektrownie jądrowe będą odpowiadać już za 40 proc. produkcji energii na świecie.
źródło informacji i tekstu: EurActiv, 04.05.2020